PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=8568}

Wyśniona namiętność

Passion of Mind
6,2 388
ocen
6,2 10 1 388
Wyśniona namiętność
powrót do forum filmu Wyśniona namiętność

Naprawdę aż się zdziwiłam.

ocenił(a) film na 9
Eleonora

może za trudny?





ocenił(a) film na 1
ambiwalentna

Tak, na pewno za trudny :) Tylko, że zauważ, że nie napisałam co mi się w tym filmie nie podobało i właściwie nic nie wiesz o tym, jak filmy rozumiem i ile w różnych filmach dostrzegam. A generalnie lubię prawie wyłącznie filmy uważane za bardzo trudne i dla wielu osób niezrozumiałe.
Właśnie w "Wyśnionej namiętności" nie podoba mi się jak naiwnie to wszystko przedstawiono. To, że właśnie tam nie ma nic trudnego, czego można by było nie zrozumieć, albo co kryłoby jakąś większą głębię przyczyniając się do mojego rozwoju. Jeśli uważasz, że coś takiego tam jest to może napisz mi to. Nie wiem czego tam można nie zrozumieć i co może być w tym filmie za trudne. Nie podobają mi się dialogi, nie podoba mi się historia, nie podoba mi się realizacja. Gra aktorska też wypadła bardzo słabo, choć zagrali aktorzy, których lubię. Sam pomysł na pokazanie pewnych psychicznych nazwijmy to zmagań był nawet niezły, ale wykonanie tego - otoczenie tego infantylną historią jak z podwójnego Harlequina i dialogi z określeniami "kiełbie we łbie" no to naprawdę nie jest wysoki poziom. Zabrakło też jak dla mnie klimatu - tego by poczuć klimat obydwu tych światów - nie zadbano o zbudowanie tego - by było coś więcej niż wymienianie prymitywnych tekstów i pokazywanie kolejnych scenek. Właściwie mamy idyllę na przemian z obydwoma panami, którzy są okresowo zazdrości i jednocześnie nie widać, żeby ktoś w ogóle pracował. Czyli taki klimat telenoweli, ale na świeżym powietrzu.

- - uwaga SPOILER ! - -



Idea, że ona dopiero na końcu filmu domyśla się, że obie dziewczynki są nią samą jest jak dla mnie dość głupia - nie dlatego, żeby ogólnie taki pomysł był zły - to by mogło być nawet ciekawe, jednak tutaj wychodzi na to, że jej matka zmarła kiedy ona wcale nie była taka malutka, a jednocześnie nic nie pamięta (choć pamięta, że jej matka zmarła i że mieszkały we Francji). Jakim cudem tak późno to wszystko kojarzy? Wychodzi to po prostu dziwnie. Teksty, że kaczki kojarzą się jej z sosem pomarańczowym też mnie nie bawią (zwłaszcza powtarzane któryś raz z rzędu). Scenka kiedy siedzi na podłodze otoczona kolejką by uczcić urodziny tego jednego z kochanków też jest bardzo Harlequinowska. To samo, kiedy on przychodzi do niej, a ona mu ni z tego ni z owego, że ubiegłej nocy się z kimś przespała. Ogólnie dialogi takie no na niskim poziomie. W sumie nie wiadomo czy ma być to realistyczna historia o kobiecie, która uporała się w końcu ze śmiercią swojej matki, czyli o pewnych zawiłościach psychiki i swoistym przepracowywaniu problemów przy użyciu wyobraźni/snów, co akurat mogło by mi się podobać, bo bardzo cenię psychologię w filmach. Czy też historia częściowo pseudo magiczna. Bo ani do jednego nie pasuje, ani do drugiego, więc może lepiej wyszło by gdyby zdecydowano się na jeden kierunek. Nie będę tu jakoś więcej już krytykować, bo jak ktoś wyniósł z tego filmu jakieś miłe odczucia to nie mam zamiaru tego niszczyć i nie zależy mi na przekonywaniu kogoś o tym, że nie powinien owych odczuć z tego wynieść. Mnie osobiście ten film ogromnie się nie podobał i naprawdę aż się zdziwiłam. Bardzo lubię Demi Moore i głównie ze względu na nią chciałam ten film obejrzeć. I zdaję sobie sprawę z tego, że grała w wielu średnich filmach, jednak ten film jest najgorszy. Jeśli chodzi o piękne, baśniowe filmy z jej udziałem to uwielbiam np. "Żonę rzeźnika" i ten film na 100% polecam, choć na pewno znajdzie się ktoś, komu i on się nie spodoba. W każdym razie nie dziwię się, że "Wyśniona namiętność" zajęła czwarte miejsce wśród najgorszych filmów 2000 roku. Choć często nie zgadzam się z wynikami takich rankingów, to w tym przypadku zajęte miejsce wydaje mi się odpowiednie (o ile i tak nie za dalekie od pierwszego).

ocenił(a) film na 9
Eleonora

Nie napisałaś wcześniej dlaczego, więc grzecznie zapytałam o co chodzi, to nie był atak. O gustach się nie dyskutuje, mi się podobał, Tobie nie. To wszystko.

ocenił(a) film na 1
ambiwalentna

Nie spytałaś po prostu dlaczego film mi się nie spodobał tylko napisałaś "może za trudny?", co raczej brzmi jak sugestia, że film jest dla mnie za trudny. Jeśli jednak faktycznie chodziło Ci o pytanie to powinnaś być usatysfakcjonowana z powyższej odpowiedzi nieco dokładniej objaśniającej, więc w związku z tym nie wiem dlaczego piszesz, że o gustach się nie dyskutuje i że mi się nie podobał, Tobie się podobał i to wszystko. Po co więc pisałaś swój pierwszy komentarz? Oczywiście możesz bronić tego filmu będąc jego fanką, ale wtedy chyba powinnaś napisać coś więcej. Tak w ogóle to specjalnie napisałam swoją wypowiedź zakładając oddzielny temat właśnie dlatego, że nie mam zamiaru zniechęcać kogoś na siłę do tego filmu, a chciałam jedynie odnotować swoje zdanie. Gdybym miała zwyczaj narzucać swoje zdanie innym dopisałabym się do już istniejącego tematu chwalącego film i zaczęłabym przekonywać o wyższości swoich racji.

Eleonora

jak zwykle... najmadrzejsza ze wszystkich...


żeby nie było: trafiłem tu przypadkowo.

ocenił(a) film na 1
Beliar

Beliar nie da się za kimś uganiać przypadkowo :) Już się tak głupio nie tłumacz :) wszyscy wiemy o twoich odchyleniach :)
A jeśli nadal jednak chcesz udawać, że to taki przypadek to udowodnij to pisząc coś na temat tego filmu :)

Eleonora

Niezłe wywody tu piszesz, ale prawda jest taka, że pierwszy post aż prosi się o atak, bo po cholerę wyrażać swoją opinię, skoro nie chce się jej uzasadnić? W ten sposób możesz założyć wątki przy wszystkich filmach, jakie widziałaś i mogą być to wątki o treści "świetny film" lub "film do dupy". Pytanie brzmi tylko: po co? Co to komu da, skoro będzie zobrazowaniem jedynie Twojego gustu, bez jakichkolwiek argumentów?

ocenił(a) film na 1
R_E_B_E_L

Cóż no dziwne rzeczy wzbudzają w Tobie agresję. Będzie Ci ciężko w takiej sytuacji na filmwebie, bo tutaj większość tematów to właśnie takie krótkie wyrażenie opinii czy film się podobał, czy nie. Jeśli o mnie chodzi to wolę dłuższe tematy, z których mogę się czegoś dowiedzieć, ale jeśli znam gust danego użytkownika to i taka krótka notka - czy film mu się podobał, czy nie, także jest dla mnie przydatna.

ocenił(a) film na 1
R_E_B_E_L

Luis_Cypher, tak przy okazji, rzuciłam okiem na inne Twoje wypowiedzi, a właściwie dopiero na jedną - pod "Tytanikiem". Może ją zacytuję, bo jest świetnym komentarzem do Twojego powyższego wpisu. Tylko tak na przyszłość to powiem Ci, że używanie wulgaryzmów jest niezgodne z regulaminem filmwebu i powinieneś się bardziej hamować.
A teraz cytat Twojej _całej_ (żeby nie było, że to tylko fragment) wypowiedzi jakże wiele wnoszącej do dyskusji:

"kwestia indywidualnego, subiektywnego podejścia, jak wszystko w życiu. nie powinno się stwierdzać "film jest do dupy", tylko "DLA MNIE film jest do dupy", co zmienia całkowicie sens wymowy, bo o gustach się nie dyskutuje.

a zatem: DLA MNIE ten film jest do dupy."

Eleonora

Przede wszystkim - jaka agresja? No już bez przesady :)

Dwa. Co z tego, że cytat mojej ślicznej wypowiedzi cały, skoro brak kontekstu? A przede wszystkim nie zakładałem osobnego wątku, aby stwierdzić, że Titanic jest do dupy, tylko się dopisałem. Przy okazji - pogrzeb mi jeszcze w ulubionych :)

Trzy. Miło, że swoimi krótkimi notkami w specjalnie zakładanych wątkach chcesz pomóc ludziom. Dzięki Tobie już wiedzą, że tego filmu nie należy oglądać :)

Cztery. Troszkę straszna jesteś, z tymi swoimi akcjami, przypominającymi nieco Powstanie Warszawskie, więc się Ciebie boję i kończę dyskusję zanim się na dobre zacznie, zatem spokojnie możesz sobie po mnie pojechać :D


ocenił(a) film na 1
R_E_B_E_L

Napisałeś, że widzisz powód do ataku w kompletnie niewinnym poście, no więc stąd mowa o agresji. Atak jest związany z agresją - to proste.

Twoja śliczna wypowiedź jest wulgarna i nic nie daje innym użytkownikom poza informacją, że dany film Ci się nie podoba. Czyli ma tyle samo sensu ile to, co sam krytykujesz. Poza tym piszesz jeszcze, że o gustach się nie dyskutuje i nie palisz się w związku z tym do jakiejś argumentacji dlaczego film Ci się nie podoba, a tutaj piszesz, że powinno się argumentować. No po prostu sam sobie przeczysz.

ad. "Trzy" Nie napisałam, że pragnę komuś pomagać, tylko, że ja osobiście korzystam z cudzych nawet bardzo lakonicznych komentarzy tego typu. Spróbuj czytać ze zrozumieniem.

A tak w ogóle to nie widzę bym jechała po Tobie. Spojrzałam po prostu jakie jeszcze komentarze pisałeś i to był pierwszy, który otworzyłam. Rozbawił mnie w zestawieniu z tym, co tu piszesz, więc go wkopiowałam. Patrząc w Twoje komentarze chciałam zobaczyć ogólnie czy w ogóle dużo piszesz, czy też dopiero się zarejestrowałeś, bo takie zdziwienie tym, że ktoś napisał krótką ocenę typu "podoba mi się"/"nie podoba mi się", pasuje raczej do kogoś, kto w ogóle nie korzysta z filmwebu i nie wie jak bardzo jest to tu popularne. Ponadto świadomie nie wpisałam się pod cudzym tematem, bo te, które były chwaliły film, a nie mam zamiaru nikomu narzucać swojego zdania, więc nie będę wchodzić w temat, gdzie ktoś pisze, że film mu się bardzo podobał i przekonywać go, że nie ma racji, bo mi się nie podobał. Gdyby był inny temat, w którym ktos by pisał, że mu się nie spodobał podpisałabym się pod nim. A tak w ogóle to akurat źle trafiłeś z tym wszystkim do mnie, bo bardzo rzadko piszę na temat filmów, które mi się nie podobają, a jak już coś piszę to zwykle z bardzo rozległą argumentacją. Tutaj jednak chodziło o to, że na tamtą chwilę to był naprawdę najgorszy film, jaki w życiu widziałam i tylko dlatego nabrałam ochoty by to zakomunikować. Także wiesz no niestety nie jest tak, że pod każdym filmem, który mi się nie spodoba piszę kolejny topic "nie spodobał mi się". Trzeba czytać ze zrozumieniem nawet krótkie wypowiedzi - "najgorszy" to nie każdy, który się nie podoba. A tematyka filmu nawet ciekawa, więc tym bardziej było mi szkoda, że tak zmarnowana.

ocenił(a) film na 6
R_E_B_E_L

Lubię czytać takie filmwebowe "przerzucanie się" komentarzami dwojga inteligentnych ludzi. Sęk w tym, aby kazdy z "przerzucających się" miał do tego dystans. W tej dyskusji dystans miałes tylko Ty. Najbardziej spodobalo mi się wyrazenie "akcje przypominające nieco Powstanie Warszawskie" :) "Passion..." własnie oglądam, zaczyna się robić nieco mrocznie, film wciagnął mnie jak diabli. Trudny to on nie jest, prosty tez nie, więc nie mam poczucia straconego czasu. Coś w sam raz na oderwanie się od niewesołej rzeczywistości. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 1
VenusInFurs

Nieumiejętność argumentacji oraz przeczenie sobie nie jest okazywaniem dystansu. No chyba, że chodzi Ci o dystans w sensie sporego oddalenia od tematu dyskusji, którym miał być przecież film, albo ogólnie o oderwanie od rzeczywistości. Osobiście nie podzielam Twojego zainteresowania "przerzucaniem się", za to interesują mnie rozmowy o filmach. Tutaj kolega przyczepił się do mojego tematu jedynie w związku z tym, że mój pierwszy wpis miał konkretną postać, a dokładniej taką jak posty kolegi - czyli był krótki i nie zawierał argumentacji.
Nie widziałam sensu jego komentarzy i nadal nie widzę zwłaszcza, że wpisał się nie na samym początku, ale już pod moimi wypowiedziami zawierającymi dość obszerne uzasadnienia mojej opinii i jednocześnie sam na temat filmu absolutnie nic nie napisał.
Tak więc nie rozumiem Twojego entuzjazmu w związku z tym, bo to raczej nie jest "fajne", że ktoś nie jest świadom, że krytykuje swój własny styl i jednocześnie wytyka brak argumentacji pod postem z obszerną argumentacją.

Z kolei jeśli Twój entuzjazm dla R_E_B_E_L / Luis_Cypher wynika jedynie z tego, że ten film Tobie się podoba, a on krytykował mój wpis, a mi się ten film nie podoba, to nie rozumiem dlaczego nie wpisałaś się niżej, pod wypowiedzią użytkownika "trzecie_oko", który pisze na temat filmu, chwali go i ładnie argumentuje swoje poglądy jednocześnie wyraźnie nie zgadzając się z moimi. Wygląda na to, że taka grzeczna i treściwa wypowiedź jest dla Ciebie mniej ciekawa niż jakieś puste przepychanki w ogóle nie dotyczące filmu. Smutne.

ocenił(a) film na 6
Eleonora

Nie czytałam wypowiedzi trzeciego_oka, nie doszłam do niej. Miałam na mysli Twoją dyskusję z R_E_B_E_L. Dzięki za przysolenie mi dwoma ostatnimi zdaniami. Wg mnie strasznie się wywyzszasz, choć za cholerę się nie przyznasz do tego, że Twoje wbijanie szpil ma to na celu. W dalszą dyskusję nie brnę, idąc za przykładem kolegi R.

ocenił(a) film na 1
VenusInFurs

Ale ja na serio nie rozumiem dlaczego lubisz czytać takie przepychanki słowne, które często wynikają z nieporozumień i po prostu ani nie dotyczą filmu, ani nie wnoszą nic ciekawego. Na serio nie rozumiem jak można coś takiego przedkładać nad treściwe wpisy o filmie. Ale już się zetknęłam z takim zjawiskiem, że ludzie lubią jakieś kłótnie, albo kąśliwe wymiany zdań (bo np. są wg. nich śmieszne) i nie przeszkadza im, że własciwie są o niczym. Dla mnie to smutne między innymi z tego powodu, że zniechęca osoby, które chciałyby normalnie porozmawiać - nie robiąc jakiś konkursów na sarkastyczne uwagi i jednocześnie zachowując swoje zdanie często odmienne od cudzego. Rozumiem, że można od czasu do czasu na coś takiego spojrzeć powiedzmy dla rozrywki, ale żeby akurat to uważać za ciekawe i na to zwracać większą uwagę, no to dla mnie jest smutne zjawisko. Jak dla Ciebie to oznacza wywyższanie, to niech Ci będzie, że się wywyższam, choć właściwie nie widzę związku.
W sumie mogłabyś napisać dlaczego lubisz na forum filmowym takie puste "przepychanki" nie dotyczące filmów, ani niczego bliskiego. Mogłabyś to jakoś uzasadnić, żeby mi udowodnić dlaczego nie mogę tego uważać za smutne zjawisko. Wychodzi na to, że Ty możesz przypisywać mi różne intencje i jeszcze oceniać to, co powymyślasz, a ja nawet nie mogę napisać, że nie rozumiem dlaczego coś Ci się tak podoba, albo, ze coś uważam za smutne.

ocenił(a) film na 8
R_E_B_E_L

Też nie rozumiem jednozdaniowych tematów, w których zakładający odwołują się tylko do swojego ja. Rozumiem, żeby to był jeszcze jakiś autorytet, ale to anonimowy avatar pisze - co mnie obchodzi Jego gust? Ten tutaj jeszcze ma jakieś pretensje, uzasadnione tym, że czegoś tam nie napisał, więc po co ktoś się wypowiedział. Gościu nic nie napisałeś, założyłeś pusty temat. Do takich notek to sobie załóż pamiętnik, a na FW jest też funkcja komentarza przy własnej ocenie filmu. Ja jej np. używam - dla siebie, dla znajomych (sama też lubię coś takiego przeczytać), ale wykorzystuję zazwyczaj więcej znaków niż ów ktoś, kto założył niniejszy temat.

ocenił(a) film na 1
creep_

creep_, a na serio nie widzisz rozwinięcia tego jednego zdania tuż pod nim? To raczej całkiem spory tekst, więc nie za bardzo wiem o czym piszesz. I o jakie pretensje Ci chodzi z mojej strony? I dlaczego piszesz o mnie jako o mężczyźnie, podczas gdy jako nick mam imię damskie?

Natomiast co do notek pod danym tytułem, to w 2008 roku jeszcze ich nie było.

Podsumowując, zanim się coś skomentuje chyba jednak warto spojrzeć co się właściwie komentuje. Chciałaś pouczyć, a w odniesieniu do powyższej dyskusji napisałaś post po prostu bez sensu.

ocenił(a) film na 8
Eleonora

Może masz i rację, ale nie będę czytała konwersacji, która ma taki punkt wyjścia. Aż strach się domyślać do czego może prowadzić. Zresztą jak mnie interesują czyjeś bardzo subiektywne przemyśliwania to sięgam po felietony ludzi, których lubię i szanuję, a nie avatarów - nawet z dwoma łbami pełnymi filmów. Też nie interesuje mnie Twoja płeć, nazwa, zdjęcie, ani nawet jakie filmy oceniasz na 2, czy 10. Mam tylko nadzieję, że przez te lata zmieniłaś podejście do zakładania (mnożenia) pustych tematów (i te pozostałe 6 tyś Twoich wypowiedzi jest w lepszym stylu), choć jak widać takie też prowokują odpowiedzi.

ocenił(a) film na 1
creep_

Znowu piszesz bez sensu. Takich jednozdaniowych tematów w swojej filmwebowej karierze założyłam pewnie ze trzy sztuki (wliczając w to ten temat). Przychodzą mi do głowy dwie takie sytuacje, ale dodaje jeden na wszelki wypadek. Nie znasz moich wpisów, mimo to jednak bez spojrzenia na moją aktywność na forach usiłujesz mi bez sensu dojechać. Ani to kulturalne, ani sensowne. Obiektywnie patrząc na ten temat to jednak Twoje, a nie moje wpisy są puste i nie służą niczemu.

Ja w tym temacie napisałam bardzo dużo na temat filmu (i to na samym początku tego tematu - wystarczyło żebyś raczyła zejść dwie linijki w dół od tytułu). Ty należysz do osób, które tu wpadły nie wiadomo po co. Nie masz nic do napisania, ale masz parcie żeby się wpisać. Lepsze jedno zdanie, ale na temat filmu niż coś takiego, co Ty uprawiasz.

A co do samego tego Twojego przymusu komentowania krótkich tematów, to skoro już tak musisz, to mogłabyś napisać swój post jako bezpośrednią odpowiedź do głównego wpisu, a Ty się podczepiasz pod dyskusją i wypowiadasz na temat dyskusji powyżej, a następnie stwierdzasz, że nie będziesz czytać tego, co komentujesz......

ocenił(a) film na 8
Eleonora

Uprawiam screening tematu, nie muszę czytać całości - internetowe fora to nie literatura, w której nawet opisy przyrody wypada czytać. A pod taką egidą prowadzić merytoryczną dyskusję nie sposób. No i to chyba Ty się podczepiasz, bo jak sama zauważasz odpisałam nawet nie na Twój post. Szybka odpowiedź z Twojej strony też rodzi pytanie, jak często zaglądasz i pielęgnujesz swoje bezsensownie założone tematy (choć może skoro masz raptem trzy - to nie jest to wielką fatygą i zaglądasz nań raz dziennie od x lat). I kto tu ma jakieś parcie?

PS. Skoro te lata temu nie było funkcji komentarza do oceny to może powinnaś swoje jedno zdanie wklepać za recenzję. Recenzje chyba wówczas były na portalu. I jeszcze byś dostała za to jakieś punkty.

ocenił(a) film na 1
creep_

Ja nie twierdzę, że masz czytać cały temat, ale wypadałoby przeczytać to, co komentujesz. Ty nie napisałaś komentarza do tematu tylko do większego fragmentu dyskusji pod nim. Normalni ludzie nie wpisują swoich komentarzy w przypadkowych miejscach tylko piszą je jako odpowiedź do tego, co chcą skomentować. Dla dobra ogółu nie mogłabyś się jednak nauczyć podstaw korzystania z forum?

I czy naprawdę nie umiesz napisać nic na temat filmu?

Co do "podczepiania" chodziło o umieszczanie swojego postu w danym miejscu. Komentując Twój wpis piszę swój jako odpowiedź do Twojego. W ten sposób mój wpis podczepiony jest pod Twoim. Tłumaczę Ci to, bo widzę, że postrzegasz budowę forum jako coś obraźliwego.

Jak często zaglądam na fw? W tej chwili pierwszy raz od co najmniej dwóch miesięcy. A czy ten temat jest bezsensowny? W tej części, w której dotyczy filmu jest sensowny jak najbardziej. Natomiast posty jak Twoje rzeczywiście są bezsensowne. Co do Twoich rojeń, to wystarczy spojrzeć na daty wpisów, żeby nie pisać takich głupot, że ciągle pielęgnuję ten temat. Kolejny raz powraca ten problem, że piszesz komentarze nie patrząc co komentujesz.

Wiesz, dojeżdżać też trzeba umieć. Inaczej po prostu się ośmieszasz.

ocenił(a) film na 8
Eleonora

"Normalni ludzie" wg Twojej wykładni? Kolejna rzecz, która mnie totalnie nie interesuje to to kogo do tej swojej wymyślnej kategorii normalnych zaliczasz. Ty naprawdę masz się za guru w każdej dziedzinie życia? Może wstąp do jakiejś partii to te mądrości swojego jestestwa skodyfikujesz i zamienisz w prawo. Póki co to Ty się ośmieszasz droga avatarko.

ocenił(a) film na 1
creep_

Dla normalnych ludzi podstawy działania forum nie są nie do ogarnięcia (jak dla Ciebie). Tylko tyle. Wychodzi na to, że nie wiesz co oznacza słowo "guru", bo używasz go zupełnie bez sensu.

Nigdy nie zrozumiem mentalności takich ludzi jak Ty - nie masz nic do powiedzenia, ale zabierasz głos tylko po to, żeby komuś nawrzucać. Z wielkim wysiłkiem wymyślasz idiotyczne złośliwości nie mając się czego uchwycić i nawet nie przeszkadza Ci, że totalnie się ośmieszasz. Może przynosi Ci to jakąś ulgę lub satysfakcję, jeśli tak to chociaż tyle z tego dobrego. Bo poza tym zaśmiecasz forum z założenia przeznaczone przecież do dyskusji o filmach.

ocenił(a) film na 8
Eleonora

"nie masz nic do powiedzenia, ale zabierasz głos"

Przeczytaj swój pierwszy post, mała hipokrytnico. Nie będę pierwszą osobą, która kończy z Tobą rozmowę, choć dla odmiany ja jej nie zaczęłam, bo głodom z reguły nie odpowiadam, żeby ich nie karmić. Ty żyjesz tym swoim pustym tematem - bo chyba nie filmem - od paru lat. Przynajmniej zademonstrowałaś swoim przykładem, że z wiekiem człowiek nie mądrzeje, tzn. nie każdy. Ile osób jeszcze musi Ci to napisać, żeby doszło, albo pojawił się chociaż cień wątpliwości?

Sukcesów na drodze do poprawy życzę.

ocenił(a) film na 1
creep_

Czyli tak, wpisujesz się w temacie w przypadkowym miejscu, a następnie szczycisz się tym, że nie czytasz (i nie masz zamiaru czytać!) tego, co komentujesz, nie umiesz wyjaśnić sensu swoich wypowiedzi (co akurat nie dziwi skoro on nie istnieje) oraz pogardą dla podstawowych zasad działania forum (żeby przez tyle lat, bo widzę, że jesteś na fw od 2007 - nie ogarnąć na czym polega "struktura drzewka" musiałaś naprawdę nieźle się wysilić).

Świetnie pasujesz do dwóch kolegów, pod których postami raczyłaś się wypowiedzieć. Beliar - mój ówczesny psychofan, czy używając bardziej współczesnego nazewnictwa - stalker - zaliczył ostrzeżenia od administracji filmwebu, bo w tamtym czasie latał za mną po całym filmwebie jak szalony i widząc gdziekolwiek mój post lub temat od razu się wpisywał często otwarcie przyznając, że nie oglądał filmu, pod którym właśnie się wpisuje, bo nie dla dyskusji o nim się tam zjawił. I drugi kolega, który poparł Beliara chyba z nudów o ile nie w wyniku rozszczepienia osobowości, bo zaczął krytykować styl tematów, które sam praktykował, czyli zakładanie pod danym filmem tematu o treści ograniczającej się do stwierdzenia "nie podobał mi się/podobał mi się" z tymże z użyciem wulgaryzmów (bo widać z niego taki sam dumny anarchista jak z Ciebie i nie uznaje zasad portalu, na którym pisze...) i podkreśleniem braku zainteresowania jakąkolwiek dalszą dyskusją (która jak najbardziej i od takich krótkich, ale NA TEMAT FILMÓW (!) wpisów potrafi się rozwinąć). I do tej pary dołączasz Ty, która także sama nie wiesz o co Ci właściwie chodzi, poza tym, że na pewno nie o rozmowy na temat filmów.

Przez takich ludzi odechciewa się korzystania z filmwebu. Nauczcie się wreszcie, że forum dyskusyjne na portalu filmowym ma służyć dyskutowaniu o filmach.

ocenił(a) film na 8
Eleonora

Tego tez nie przeczytam. Wiesz, ta pała przy Twoim avatarze jest na właściwym miejscu. Powinna Ci ona być przypisana permanentnie :P.

ocenił(a) film na 1
creep_

Kolejny wpis bez sensu. Bądź przynajmniej konsekwentna i jak piszesz, że kończysz rozmowę, to nie produkuj kolejnego spamu.

Eleonora

Wszystko, co jest pokazane jako bajkowe, naiwne i rodem z Harlekquina, dzieje się w jej chorym umyśle - wg mnie to jest świadomy zamysł twórców filmu. Mnie już na wstępie zastanowiło np. gdy pozwoliła facetowi, którego dopiero co poznaje tulić i brać na ręce jej dzieci. On powinien być jej wrogiem z powodu otrzymanej złej recenzji, ale z miejsca się w niej zakochuje i w jej wszystkich wcieleniach (jej córkach). Wszystko wygląda tandetnie jak w tanim romansidle, bo to jest odpowiedź na zimny i pusty świat, w którym dorosła bez miłości i w którym teraz żyje. To nie prawda, że nie pracują - w rzeczywistości żyją normalnie (o ile normalnym można nazwać życie w wyścigu szczurów w NY). To akurat jest oczywiste i widoczne w kilku fragmentach. Nawet było wspomniane, że ona jest kobietą wyzwoloną, która bierze bez zahamowań wszystko co chce - nawet z początku to życie wydaje się bardziej fikcyjnym, a sielanka we Francji - prawdą. Ale to tylko wyśniony patetyczny i trochę kiczowaty świat, w który uciekła. Chyba każdy z nas ma w głowie ma jakąś idyllę. Jedni mniejszą inni większą (zależy od wrażliwości), a jeszcze inni tak dużą, że nie mogą zaakceptować, że w prawdziwym świecie nie jest ona możliwa do spełnienia.
Głupie teksty z czym kojarzy się jej kaczka biorą się z tego, że nie ma wspomnień z dzieciństwa. W dzieciństwie przeważnie zwraca się uwagę na takie coś jak kaczki np. w parku na spacerze, np. z rodzicami - a tu nic, żadnych wspomnień i skojarzeń.
Określeń typu "kiełbie we łbie" użył psychiatra ze świata rzeczywistego, co wskazuje na to, że był konowałem i nie zna się na swojej pracy, co z kolei tłumaczy, dlaczego bohaterka nie uporała się jeszcze ze swoim stanem psychicznym. Nie potrafiła nikomu na tyle zaufać, żeby się w nim zakochać.
Dopiero, gdy bohaterka przypadkiem odkrywa, że rzeczywistość wcale nie jest taka zła, chce uporać się z sobą, a to za sprawą zwykłej przyjaźni (a może nieprzeciętnej miłości?). Tzn. zwykłej dla nas - normalnych ludzi, ale nie dla niej, bo ona nigdy jej nie zaznała - jedynie od rodziców, gdy była mała (choć pewnie też nie, bo jej wyśniona sąsiadka-matka w rzeczywistości lubiła zaglądać do kieliszka i prawdopodobnie zapiła się na śmierć).
I myślę, że ona od początku o wszystkim wie (i nawet bardzo jej nie zaskakują popielniczka z Francji, czy inne drobiazgi), tylko w taki obrazowy sposób było pokazane, że ona odizolowuje te dwa światy - rzeczywistość i namiętność. Gdy znajduje namiętność na jawie postanawia zapomnieć o swoich majakach: mamie (ludziach którzy o nią nie dbali), kochanku (ludziach o których nie dbała ona), sobie jako małym dziecku (miłość i szczęście rodzinne), sobie jako starszym dziecku (odtrącenie przez matkę? trauma, gdy bała się o matkę, że umrze w łóżku, a ona leżała zapita?). Tej ostatniej osobowości jeszcze chyba nie rozszyfrowałem, ale chyba właśnie taka jest. Na to wskazuje zamykanie drzwi do sypialni w wyśnionym świecie. Nawet jak była w domu sama z dziećmi. Przecież normalnie się zostawia otwarte, żeby dzieci mogły wejść w razie gdy się obudzą w nocy. I ta sena gdzie młodsze dziecko tłumaczy się, że wzięło klucz Jennifer i dlatego się dostało rano do sypialni? Starsza siostra to osobowość z czasu gdy się wkurzała na matkę, że leży zachlana w łóżku.

No to tyle. Może coś pokręciłem, bo obejrzałem dopiero pierwszy raz, ale tak ten film odbieram i nie zgadzam się z Twoją oceną :)
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 1
trzecie_oko

"Naiwne i rodem z Harlequina" - zgodzę się, "bajkowe" - nie zgodzę się. Tzn. oczywiście według mojego odbioru, czyli mojego gustu, skojarzeń itd. Piszesz, że to się dzieje w jej umyśle i dlatego jest takie infantylne, ale mi chodzi o cały film, a nie tylko sceny wyśnione. Chodzi o scenariusz i dialogi. Odnośnie tego ile oni pracują, to było o tym wspomniane, że pracują - z tym się oczywiście zgodzę, jednak jak dla mnie za mało tej pracy widać, by wygladało to realistycznie. Stąd stwierdzenie, że cały czas wygląda jakby nic nie robili. Jeśli chodzi o słownictwo i w tym też to "kiełbie we łbie', to są przynajmniej dwie możliwości. Albo faktycznie te dialogi w filmie są aż tak mocno słabe, albo zostały fatalnie przetłumaczone, co także jest przecież możliwe. (albo jedno i drugie, czyli trzecia opcja..) Oglądałam ten film w tv, więc słyszałam przede wszystkim głos lektora. Jak wiadomo ciężko wtedy stwierdzić, co kto mówi w oryginale. I wiadomo też, że można bardzo dobry film prawie zniszczyć złym tłumaczeniem. Tak więc podkreślam, że oceniam ten film z tym tłumaczeniem. Może w oryginale nie jest aż tak kiepski, a może i jest. Z tymi kaczkami, to jest osobista preferencja - nie usprawiedliwiałabym tego jakimś tam trudnym dzieciństwem, no bo już bez przesady. Na pewno są widzowie, dla których takie określenia będą żartobliwe, może nawet słodkie i w ich guście, no i ok. W moim guście to nie jest i zdecydowanie pogarsza odbiór całości. I tak przy okazji - zachowanie mężczyzny tego rzeczywistego (no bo o tym ze snu już nie wspomnę, bo możemy mówić, że jest infantylny, bo jest ze snu) odebrałam za tak samo prymitywne i naiwne, jak zachowanie głównej bohaterki, no a on jakby już nie ma żadnego usprawiedliwienia. Choć i u niej to usprawiedliwienie jest mocno naciągane. Ogólnie po prostu jak dla mnie nawalił scenarzysta. A może i reżyser także. Pomysł na swój sposób ciekawy, ale jakoś to kiepsko wyszło. Jednak to chyba w ogóle było bardzo trudne do realizacji, bo oglądałam niedawno inny film, także oparty na konwencji, że jedno życie bohaterki to sen, a drugie to jawa i ani widz, ani ona nie wie, które jest którym. I ten drugi film także wypadł kiepsko mimo, że dialogi i sceny, były dużo lepiej skomponowane. Sens historii był tam inny, bo chodziło o związek z mężczyzną (także kwestie zaufania, bezpieczeństwa, miłości itp.), ale i morderstwa. Ale stwierdziłam, że choć ten pomysł mieszania jawy ze snem wydaje się obiecujący, to w realizacji, chyba zawsze będzie trochę kiczowaty. No chyba, że zrobić coś bardzo na poważnie typu "Przeczucie". Z tymże nie wiem czy można te filmy porównywać, bo choć wszystkie łączą jawę ze snem, to jednak traktują o innych "przeprawach psychicznych". Zupełnie innego rodzaju, więc raczej zdecydowanie nie można.

W każdym razie mój temat wynikał z rozczarownia. Ty się na tym filmie nie zawiodłeś, Tobie się spodobał i myślę, że to bardzo dobrze. Na pewno nie zależy mi na psuciu czyjegos pozytywnego odbioru danego filmu i przekonywaniu by zmienił go na mój odbiór, więc całkowicie akceptuję, to że masz odmienne zdanie z moim niezgodne.

ocenił(a) film na 1
trzecie_oko

aaa jeszcze jedno trzecie_oko, słuchaj jak Ty masz ten film nagrany, czy w jakiejś tam innej formie, to weź tam napisz w innych tematach pod tym filmem, bo pare osób go szuka, więc pewnie byłyby Ci wdzięczne gdybyś udostępnił im jakieś kopie. Piszę to, bo częśc osób nagrywa z tv, a jak nie ma wydan na dvd, to jednak warto poratować takim nagraniem innych fanów.

ocenił(a) film na 6
Eleonora

Mnie ten film nawet z początku wciągnął. Ale końcówka w ogóle mi się nie podobała. Już nawet nie chodzi o teksty czy realizację ale o konsekwencję. Pierwsza godzina prościutka, iście harlequinowka a na koniec serwują nam jakieś dramaty rodzinne. Tak wiem że chodzi tutaj właśnie o te dramaty i ich wpływ na psychikę tej kobiety ale coś mi tu nie pasuje.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones