Przyznaję - jestem totalnie zaskoczona; jako gorąca fanka Terrego Gilliama ( i jego brytyjskiej świty) - pierwszy raz nie wiem jak się odnieść do tego dzieła:( Powstawał podobno w wielkich bólach i męce i a ja dokładnie się tak czułam oglądając go. Ani to komedia, ani przygoda, pomysł na fabułę powstawał chyba podczas kręcenia, bo mam wrazenie że pewne sceny są improwizowane. Chaos i bałagan. Film bardzo się stara przypominać "Fisher Kinga", ale niestety daleko mu do tamtego geniuszu. Krótko mówiąc - dla mnie wielkie rozczarowanie